Ładowanie Wydarzenia

« Wszystkie Wydarzenia

  • To wydarzenie minęło.

„pørŧrɘtÿ” – wystawa

22 czerwca @ 16:00 - 19 lipca @ 17:00

Wystawa Marcin Weron

Odnośnie charakterystyki tego, co tworzę: nie ma mowy, bym zdołał napisać na ten temat cokolwiek sensownego, zapomnij. Nuda veritas jest taka, że nie za bardzo jest o czym pisać, gdyż w moim przypadku chodzi wyłącznie o czysty estetyzm (lub, jak wolą niektórzy, antyestetyzm), myślenie formą, kompozycją, a konstatując wprost i prosto – o tworzeniu obrazków, które mógłbym powiesić u siebie na ścianie. Zero ideologii, płytkiego i głębokiego przekazu, obywatelskiego zaangażowania, projekcji wewnętrznych demonów, reakcji na dziejową i społeczną niesprawiedliwość, rozliczania się z własną (najlepiej żeby była traumatyczna) przeszłością i innych podobnych, “obowiązkowych” dla współczesnej sztuki “backgroundów”. Jednym zdaniem – ja jestem takim fotograficznym Zenkiem Martyniukiem, który – dla lepszego wrażenia, a może dla niepoznaki – zakłada od czasu do czasu perukę Jasia Seby Bacha. Oczywiście nie przeszkadza to szanownym odbiorcom mojej spuścizny (złe słowo, bo ja jeszcze żyję) w przypinaniu mi różnych łatek i posądzaniu o artystyczne komentowanie rzeczywistości. A niech sobie piszą, wszak to wszystko na moją chwałę, której – będąc kimś pomiędzy Nikiforem i Janko Muzykantem – nigdy bym się nie spodziewał 🙂 Niektórzy piszą zresztą bardzo ładnie, choćby niejaki Rafał Szymborski, w moim odczuciu postać ekscentryczna i niebanalna, który na okoliczność mojej wystawy w Garwolinie pisze następująco:
“Tak się złożyło,że podczas wstępu wygłaszanego przez Darka, ja konstruowałem pytanie do niego, jako występującego w imieniu autora. Kiedy zakończył, będąc chyba kierowanym jakąś tajemną intuicją poprosił mnie, bym ze swojej perspektywy dokonał takiego publicznego komentarza. Esencja mojej wypowiedzi dotyczyła przerażenia skalą wewnętrznego napięcia i stopniem skomplikowania (“zlabiryntowania”) wewnętrznego życia autora, a jednocześnie pełnej ambiwalencji gry pomiędzy wolą expresji (ujawnienia) odmętów swej jaźni a jednocześnie wolą zaszyfrowania ich w tej manifestacji. Mówiłem o roli groteski, ale także o kolorystyce charakterystycznej dla sennych koszmarów (oczywiście bez demonizowania Pańskiej ekspresji artystycznej). Podkreśliłem też niezwykły excentryzm autora. Tak właśnie w sposób zaskakujący dla mnie przyszło mi przeżyć tą wystawę. Dla mnie osobiście było to najbardziej atrakcyjne przeżycie artystyczno-gnostyczne w tym roku, jeśli chodzi o nasz garwoliński GOK”.
Ja bym czegoś takiego nigdy nie wymyślił, nie wiem nawet czy to prawda, ale ponieważ od czasów Freuda nikt już nie może być pewien niczego, powyższy wywód stawiam na równi z każdym innym, choćby nawet diametralnie różniącym się. To tytułem podpowiedzi odnośnie tekstowego wypełniacza katalogu…

 

Marcin Weron

Wydany na świat w piątek 1972 roku, poznańczyk, z wykształcenia muzykolog, z zawodu kierownik produkcji w branży medialnej, z przyzwyczajenia domator. Fotograficzny aparat posiada i używa, niemniej fotografią, jako dziedziną sztuki, interesuje się średnio, z tendencją do właściwie wcale. Stanowi ona dla niego wyłącznie medium pozwalające zaspokoić kompulsywną potrzebę kreowania; dodajmy, nieco na wyrost, że artystycznego. Surowe zdjęcia traktuje jako półfabrykat do tworzenia, tak zwanych przez niego, ‘fotograficznych obrazów’ (nazywając je ‘fotografiami’, wzbudza zabawne oburzenie ortodoksyjnych fotografów purystów), będących efektem użycia fotograficznych utensyliów i umiarkowanie umiejętnego posługiwania się komputerową foto-przetwornicą pod wpływem nieco zwyrodniałej wyobraźni. Od zarania utrwalał i twórczo zniekształcał przede wszystkim siebie, dużo później – z narastającą przyjemnością zaczął znęca
się również nad obcymi – głównie przedstawicielkami płci niewstrętnej. Stąd też podział jego wirtualnej galerii (do której obejrzenia gorąco zachęca: marcinweron.pl) na autoportrety i nie-autoportrety. Powyższemu procederowi do dziś oddaje się głównie w swoim quasi-studiu (ze względu na panujący tam półmrok i permanentny bałagan zwanym fotonorą) zaaranżowanym w suszarni bloku, w którym mieszka, a od kilku lat – dwa razy w roku – również na fotograficznych plenerach. Foto-manipulujący samouk. Amator. Jego „artystyczne” CV zamyka się tysiącami mniej lub więcej ważących ‘lajków’ w wielu zero-jedynkowych galeriach, kilkoma pomniejszymi publikacjami w druku oraz – co ceni sobie najbardziej – zaproszeniami do wystąpień w charakterze „gwiazdy wieczoru” i stworzeniem możliwości organizacji autorskich wystaw (Radlin, Rybnik, Lublin, Bełchatów, Garwolin, Siedlce, Koszalin).

Szczegóły

Początek:
22 czerwca @ 16:00
Koniec:
19 lipca @ 17:00
Kategoria Wydarzenie:

Organizator

WFF

Miejsce wydarzenia

Muzem – Fabryka Wódek i Likierów Cieleśnica
Cieleśnica Pałac 16A
Rokitno, Lubelskie 21-504 Poland
+ Google Map